Przejdź do głównej zawartości

Queen: Hot Space

QUEEN: HOT SPACE (1982)


1) Staying Power; 2) Dancer; 3) Back Chat; 4) Body Language; 5) Action This Day; 6) Put Out The Fire; 7) Life Is Real (Song For Lennon); 8) Calling All Girls; 9) Las Palabras De Amor; 10) Cool Cat; 11) Under Pressure.

W skrócie: Queen na tanecznym parkiecie porusza się w bardzo złym stylu. Nie tylko Phil Collins nie potrafił tańczyć.


W katalogu prawie każdego wielkiego artysty, czy to solowego czy zespołu, znaleźć możemy takie albumy, które powszechnie uważa się za najsłabsze, postrzega jako potknięcie, jako zgniły owoc, który zatruwa udane muzyczne zbiory. Tytuły takie jak "Calling all Stations" grupy Genesis, "Pilgrim" Erica Claptona, "Tonight" Davida Bowie czy "Self Portrait" Boba Dylana to tytuły, które nigdy nie powinny się ukazać, które psują wizerunek ale jednocześnie każdy przecież ma prawo do chwili słabości, każdy ma prawo zbłądzić. W dyskografii zespołu Queen za taki zgniły owoc powszechnie uważa się dziesiąty album, wydany w maju 1982 roku album "Hot Space". Tutaj nawet okładka odstręcza i kaleczy oczy.

Zespół na fali ogromnej popularności nagrania "Another One Bites the Dust" opartego przecież na tanecznym, energetycznym rytmie postanowił jeszcze bardziej zradykalizować brzmieniowo swój kolejny album i w ten sposób na "Hot Space" mamy w przeważającej części niestrawną mieszankę dyskotekowych brzmień, w ogromnej mierze skonstruowanych na brzmieniu instrumentów klawiszowych i co gorsza na konstrukcjach rytmicznych wyżętych z automatu perkusyjnego.

Strona pierwsza czarnej płyty stanowi prawdziwe wyzwanie dla najbardziej zagorzałych fanów zespołu, który jeszcze nie tak dawno temu porywał świat hardrockowym brzmieniem pełnym bogactwa i pomysłów. "Staying Power", "Dancer", "Back Chat", "Body Language" i "Action This Day" to spełnienie najgorszych koszmarów fanów Królowej. Powtarzające się, wtórne, rażące dyskotekowe aranżacje pozbawiły muzykę grupy wszelkich jej charakterystycznych cech grzebiąc brzmienie gitary Maya gdzieś na dziesiątym planie tworząc z jej brzmienia zaledwie  nic nieznaczący dodatek jakby wykorzystany z czystej przyzwoitości niż jakichkolwiek innych artystycznych pobudek. Tekstowo jest równie źle zaś przy okazji wybranej do promocji albumu kompozycji "Body Language" Mercury raczy nas prawdziwie odpychającym, lubieżnym, prostolinijnym, odrzucającym i po prostu ohydnym pochodem lubieżnych zwrotów, fraz, które nie mają nawet nic wspólnego z przyzwoitym, rockowym warsztatem wokalnym. "Baby don't talk, give me your body, you've got the cutest ass I've ever seen, sexy body, sexy body" - prawdziwie odpychające.

Szczęśliwie na stronie drugiej zespół nagle przypomina sobie, że potrafi grać na przyzwoitym poziomie i czyni zadość śmieciowemu materiałowi ze strony A. "Put out the Fire" wskrzesza w końcu ogień najlepszych chwil przeszłości zaś May, który stworzył solo gitarowe w tym nagraniu w zadurzeniu alkoholowym, w końcu wysunięty jest na czoło w aranżu całości. Dwie ballady na płycie "Hot Space" także wypadają nieźle. "Life is Real" napisana ku czci Johna Lennona i oparta na Lennona brzmieniowym patencie echa nałożonego na wokal i zaaranżowana na fortepian to udana próba nadania całości materiału nieco klasy i powagi. "Las Palabras de Amor" to z kolei w pewnym sensie tzw.power ballad, w której przesłaniu w chwili wydania albumu doszukiwano się komentarza na temat wojny falklandzkiej. "Cool Cat" oryginalnie nagrana z udziałem Davida Bowie to świetna soulowa, rozbujana kompozycja, w której na prawie wszystkich instrumentach zagrał John Deacon (zresztą gitara basowa to jeden z najmocniejszych atutów całej płyty). Całośc kończy najbardziej znana kompozycja z tej płyty czyli duet zespołu z Davidem Bowie "Under Pressure". Kompozycja trochę na siłę przyszyta do całości płyty gdyż oryginalnie singiel z tym nagraniem ukazał się 7 miesięcy wcześniej w październiku 1981 roku. Kompozycja wyrosła z innego nagrania grupy "Feel Like", które jednak oficjalnie nigdy nie ujrzało światła dziennego. Sam utwór, pomimo ogromnego sukcesu artystycznego, nie jest jakimś dziełem wybitnym a jego zdecydowanie najmocniejszym atutem, obok partii gitary basowej Deacona, jest wokalna interakcja pomiędzy Bowiem i Mercurym, która narasta z każdą minutą aż do tego niesamowitego climaxu w chwili gdy panowie wyśpiewują "'Cause love's such an old fashioned word. And love dares you to care for the people on the edge of the night. And love dares you to change our way of caring about ourselves".

I taki to album, ciężkostrawny z jednej strony zaś chwilami satysfakcjonujący z drugiej. Szczęśliwie zespół pójdzie po rozum do głowy i porzuci na dobre swę zapędy dyskotekowe na rzecz rockowego grania, którego nie zabraknie na kolejnych płytach.

Ocena końcowa: 2/5

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"1883" (2021) reż. Taylor Sheridan    Niedawny kilkumiesięczny maraton serialu "Yellowstone" był niezwykle przyjemnym powrotem do stylistyki z pogranicza westernu w nowoczesnym anturażu z wspaniale napisanymi postaciami (zarówno pierwszo jak i drugoplanowymi), niezwykle ciekawym plotem, wspaniałymi zdjęciami, które przenosiły nas w malowniczy pejzaż ogromnego rancza w Montanie gdzie rodzina Duttonów próbuje za wszelką cenę nie dopuścić do przejęcia swojej ziemi przez deweloperów oraz członków Broken Rock Indian Reservation. Serial stworzony przez Taylora Sheridana cieszył się tak ogromną sympatią widzów i uznaniem krytyków, że poproszono Sheridana o przedstawienie w osobnej produkcji losów przodków rodziny Duttonów i w ten sposób powstał serial "1883".    Jak sam tytuł sugeruje w "1883" przenosimy się do okresu niemal dwóch dekad po zakończeniu Wojny Secesyjnej i śledzimy losy pradziadków głównego bohatera "Yellowstone" Johna Duttona-  ...

Queen: Flash Gordon

QUEEN: FLASH GORDON (1980) 1) Flash's Theme; 2) In The Space Capsule (The Love Theme); 3) Ming's Theme (In The Court Of Ming The Merciless); 4) The Ring (Hypnotic Seduction Of Dale); 5) Football Fight; 6) In The Death Cell (Love Theme Reprise); 7) Execution Of Flash; 8) The Kiss (Aura Resurrects Flash); 9) Arboria (Planet Of The Tree Men); 10) Escape From The Swamp; 11) Flash To The Rescue; 12) Vultan's Theme (Attack Of The Hawk Men); 13) Battle Theme; 14) The Wedding March; 15) Marriage Of Dale And Ming (And Flash Approaching); 16) Crash Dive On Ming City; 17) Flash's Theme Reprise (Victory Celebrations); 18) The Hero. W skrócie: Pierwszy flirt zespołu z muzyką filmową i zarazem, jak dotąd, najsłabsza pozycja w dyskografii. Muzykę do filmu Mike'a Hodgesa "Flash Gordon" poznałem na parę lat przed obejrzeniem samego filmu, który ku memu niedowierzaniu któregoś pięknego dnia wyemitowała polska telewizja w pierwszej połowie lat 90' XX wieku. D...
BILLIE EILISH - HIT ME HARD AND SOFT, 2024         Debiut Billie Eilish "When We All Fall Asleep, Where Do We Go?" z 2019 był albumem, który podobnie jak "Pure Heroin" Lorde, przemówił do mnie swą warstwą muzyczną od pierwszego przesłuchania. Jakże była to wtedy świeżo brzmiąca kolekcja piosenek, jakże fantastyczny dźwiękowy świat zbudowała artystka wraz ze swym uzdolnionym bratem Finneasem O'Connellem. Nic więc dziwnego, że świat legł u stóp rodzeństwa O'Connell zaś Billie, zupełnie zasłużenie, została jedną z największych gwiazd współczesnej muzyki pop i zdobywczynią dziesiątek prestiżowych nagród (w tym statuetki Oscara). Drugi album "Happier Than Ever" z 2021 roku nie przypadł mi do gustu, nie zasilił kolekcji płytowej. Poza pojedynczymi utworami prawie 60 minut z Billie i muzyką, która nie miała już takiej siły rażenia jak ta zawarta na debiutanckim albumie, wydało mi się czymś ponad moje siły. W końcu przyszedł 17 dzień maja 2024, dzień w któ...