"1883", 2021
reż. Taylor Sheridan
Niedawny kilkumiesięczny maraton serialu "Yellowstone" był niezwykle przyjemnym powrotem do stylistyki z pogranicza westernu w nowoczesnym anturażu z wspaniale napisanymi postaciami (zarówno pierwszo jak i drugoplanowymi), niezwykle ciekawym plotem, wspaniałymi zdjęciami, które przenosiły nas w malowniczy pejzaż ogromnego rancza w Montanie gdzie rodzina Duttonów próbuje za wszelką cenę nie dopuścić do przejęcia swojej ziemi przez deweloperów oraz członków Broken Rock Indian Reservation. Serial stworzony przez Taylora Sheridana cieszył się tak ogromną sympatią widzów i uznaniem krytyków, że poproszono Sheridana o przedstawienie w osobnej produkcji losów przodków rodziny Duttonów i w ten sposób powstał serial "1883".
Jak sam tytuł sugeruje w "1883" przenosimy się do okresu niemal dwóch dekad po zakończeniu Wojny Secesyjnej i śledzimy losy pradziadków głównego bohatera "Yellowstone" Johna Duttona- Jamesa Dillard Duttona oraz jego żony Margaret córki Elsy, syna Spencera oraz kapitana Shea Brennana - 75-letniego weterana wojny secesyjnej, który stracił rodzinę z powodu ospy. Po zakończeniu wojny secesyjnej rodzina Duttonów opuszcza Tennessee, podróżuje do Fort Worth w Teksasie i dołącza do karawany podejmującej żmudną podróż na zachód do Oregon by w końcu osiedlić się w Montanie i założyć osadę, która ostatecznie zamieni się w ranczo Yellowstone.
Dziesięcioodcinkowy "1883" ogląda się z zapartym tchem niczym podzielony na rozdziały film pełnometrażowy co akurat nie dziwi wszak zasoby techniczne, sprzęt, plenery, wręcz całe od podstaw wybudowane miasteczka robią piorunujące wrażenie. Serial syci nasze oczy i zmysły niezwykle szerokimi planami olśniewającej przyrody, gór, nizin i polan przez które przedzierają sie nasi bohaterowie. Niemal cały jeden z odcinków poświęcony został przeprawie karawanu powozów przez rwącą rzeką. Wiedzieć trzeba że rzeka w tamtych czasach dla podróżujących stanowiła jedno z największych niebezpieczeństw a przeprawa przez jej rwące wody zbierała ponure żniwo wśród pionierów. Śmierć w rzece nie była niczym niezwykłym a jak dowiadujemy się z serialu i czego jesteśmy naocznymi świadkami także inni pionierzy tracą życie w równie ponury sposób np. będąc stratowanymi przez koła rozpędzonego powozu, ukąszonymi przez niebezpieczne węże czy na skutek groźnych chorób takich jak ospa. Narratorem serialu jest nastoletnia Elsa i to właśnie z jej perspektywy poznajemy ten dziki i niebezpieczny świat. Świat, który dla dorosłych stanowi na każdym kroku śmiertelne niebezpieczeństwo czyhające z każdej strony dla Elsy jest światem pełnym ekscytacji, piękna, wzruszeń, wyzwań i pokus. Nie przypominam sobie w historii telewizji czy kina by ten bezkompromisowy świat Stanów Zjednoczonych z XIX wieku przedstawiany był z punktu widzenia młodej, wchodzącej w świadome życie niewiasty. Aktorzy odtwarzające główne role wręcz wnikają tutaj w granych przez siebie bohaterów sprawiając, że są oni niezwykle wiarygodni i naturalni w swych kreacjach. Cała obsada było wniebowzięta móc współpracowac na planie z ikoną kina spod znaku dzikiego zachodu Samem Elliotem, od którego nie idzie oderwać oczu i którego tembr głosu są ucztą samą w sobie. Małżenstwo na ekranie i poza nim - Tim McGraw i Faith Hill, grająca prześliczną Elsę Isabel May i LaMonica Garrett tworzą obsadę, z którą na przestrzeni tych dziesięciu odcinków zżywamy się i z którymi się zaprzyjaźniamy co przekłada się na jeszcze bardziej emocjonalny odbiór dzieła Sheridana. Mamy też występy epizodyczne takich tuzów kina jak Tom Hanks czy Billy Bob Thornton.
Wracając do technicznych aspektów serialu to sam Sheridan przyznaje, że jedna z rzeczy, na których najbardziej mu zależało przy produkcji "1883" to wiarygodność wszystkich rekwizytów, strojów i wnętrz (w tym celu poświęcono ogromnie dużo czasu i nakładów finansowych na research, badanie materiałów źródłowych, zaprojektowanie strojów i wszelkich najmniejszych nawet dodatków). Reżyser, świadom wielu przekłamań w prezentacji Indian w hollywoodzkich produkcjach w przeszłości, postawił w ogromnym stopniu na jak najbardziej wiarygodne i historycznie prawdziwe sportretowanie charakteru Indian, ich relacji z białymi ludźmi, sposobu walki itd.
"1883" to, nie bójmy się tego słowa, epickie dzieło zrealizowane z ogromnym oddaniem zarówno setek osób odpowiedzialnych stojących poza okiem kamery, niezwykle utalentowanych aktorów oraz setek statystów. I choć jest to historia w klimacie i odbiorze zupełnie inna niż "Yellowstone" to w sposób niezwykle przekonujący poszerza naszą perspektywę na tą niestrudzoną walkę do upadłego o ochronę swej ziemi przez bohatera granego przez Kevina Costnera w "Yellowstone". Dzięki "1883" jesteśmy w stanie zrozumieć jak wiele te połacie ziemi w Montanie znaczą dla rodziny Duttonów, jak wielkimi tragediami została ta ziemia opłacona, jak mocne i trwałe są korzenie zapuszczone przez ten klan pośród tego niezmierzonego i trudnego do opisania piękna krajobrazu.
Czy kolejny spin-off zatytułowany "1932" będzie równie wzruszający, emocjonujący i piękny? Seans ten jeszcze przede mną.
Ocena: 9/10
Komentarze
Prześlij komentarz