Przejdź do głównej zawartości

 

EXORCIST: THE BELIEVER, 2023

reż. David Gordon Green



"Egzorcysta: Wyznawca" wyreżyserowany przez Davida Gordona Greena (twórcę trzech ostatnich filmów z serii Halloween) to w zamyśle bezpośredni sequel pierwszego, oryginalnego filmu z 1973 roku. Reżyser napisał scenariusz wraz z Peterem Sattlerem opierając się na historii wymyślonej przez siebie oraz Scotta Teemsa i Danny McBride'a. Twórców zatem mamy wielu ale czy przekłada się to na udany film?

Film stara się bardzo być produkcją na miarę dzieła Williama Friedkina z 1973 roku. Już wstęp do filmu czyli sceny z Haiti gdzie podczas trzęsienia ziemi umiera ciężarna żona jednego z głównych bohaterów filmu przywodzi na myśl pierwsze sceny oryginalnego filmu, z udziałem księdza Lankastera Merrina w Iraku. Reżyser zatrudnił nawet (po zażartych pertraktacjach finansowych) Ellen Burstyn, która ponownie wciela się w postać Chris MacNeil - matki Regan. Mamy także w obsadzie samą Lindę Blair - ta jednak pojawia się na ekranie zaledwie na mniej niż minutę w trzecim akcie filmu.

Czy to mogło się udać? No nie bardzo, w zasadzie mamy w tym filmie powieloną fabułę oryginalnego filmu z tą różnicą, iż w "Wyznawcy" opętana jest nie jedna a dwie dziewczynki zaś sam proceder egzorcyzmów nie zawęża się jedynie do przedstawicieli wiary katolickiej lecz także innych wierzeń i kultur (baptyści, zielonoświątkowcy czy wierzenia hoodoo). Poszczególne sceny tworzą taką samą układankę jak w oryginale z tą różnicą iż mamy tutaj znacznie więcej bohaterów pierwszo i drugoplanowych. Niestety nie służy to fabule filmu gdyż pomimo czasu trwania filmu (prawie dwie godziny) nie poznajemy bliżej żadnej z postaci drugoplanowych zaś losy np. niedoszłej siostry Ann (świetna jak zawsze Ann Dowd) czy rodziców głównych bohaterek - Angeli i Katherine. Brak poznania bliżej ich historii skutkuje brakiem bliższej więzi z nimi co prowadzi do zobojętnienia widza. Film ma też mocne strony, do których moim zdaniem należy świetna charakteryzacja opętanych bohaterek, bardzo zbliżona do pierwszego filmu (Katherine jest wręcz bliźniaczą kopią Regan). Brak jednak przekonujących efektów praktycznych co stanowiło ogromną siłe oryginału. Rzecz jednak, która rozczarowała mnie najbardziej to jakże ugrzecznione były rzeczone sceny wypędzania demona z ciał dziewczynek. Przez 50 lat od czasu premiery "Egzorcysty" widzieliśmy i słyszeliśmy wszelkiej maści bluzgi z dużego (a także małego) ekranu, nawet w filmie Friedkina przysłowiowe "fucki" leciały na lewo i prawo. W filmie Greena nie pojawiły się ani raz, nie było scen po bandzie typu masturbacja krucyfiksem zaś krucyfiks posłużył w tej produkcji do wyłupienia oczu bohaterki Elen Burstyn. Słabo panie Green, słabo, zabrakło odwagi i bezkompromisowości. co do pozostałych plusów filmu to przekonujący był także montaż obrazu, dynamiczne i wściekle atakujące widza krótkie przebitki a także ścieżka dźwiękowa filmu z naciskiem na sound design. Dla mnie osobiście przyjemnymi i ekscytującymi były te chwile gdy w tle scen usłyszeć można było kultowy motyw przewodni filmu, zapożyczony z opus magnum brytyjskiego kompozytora Mike'a Oldfielda, mowa oczywiście o intrze do wspaniałych "Dzwonów Rurowych" (Tubular Bells, 1973).

Reasumując "Egzorcysta: Wyznawca" nie jest filmem udanym, potrzebnym czy zapadającym w pamięć. To kolejny dowód na to, że kochanych przez nas tytułów nie powinno się wskrzeszać po latach, usilnie kontynuować tworząc wszelkiej maści prequele, sequele czy spin-offy. Owszem nadal jest to obraz bardziej udany niż większość filmów spod horrorowych franczyz ale nie zmienia to faktu, że filmu tego nie polecam miłośnikom gatunku a tym bardziej miłośnikom "Egzorcysty" Williama Friedkina.

5/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

RIPLEY, 2024 reż.  Steven Zaillian      W 1955 roku światło dzienne ujrzała powieść Patricii Highsmith "The Talented Mr.Ripley". Utrzymana w formie thrillera psychologicznego opowieść traktowała o losach mieszkającego w Nowym Jorku Toma Ripleya, podupadłego na zdrowiu oszusta, który pod koniec lat 50 XX wieku zostaje wynajęty przez bogatego człowieka, aby przekonać jego syna - Richarda (Dicky'ego) Greenleafa, do powrotu do domu z Włoch. Ripley, żyjący na skraju ubóstwa postrzega tę propozycję jako dar losu pozwalający mu na odwrócenie swych losów i porzucenie, raz na zawsze, swej marnej egzystencji w wielkim mieście (które samo w sobie przecież jest szczytem marzeń niezliczonych zastępów ludzi szukających azylu, nadziei i lepszego jutra).    Przyznam od razu, że serial "Ripley" był dla mnie pierwszym spotkaniem z tą opowieścią. Do tej pory najpopularniejszą adaptacją powieści Highsmith był film wyreżyserowany przez Anthony Minghellę z 1999, w którym w tytuł...
  LATE NIGHT WITH THE DEVIL, 2024 reż. Colin & Cameron Cairnes    W ostatnich miesiącach o mało którym horrorze mówiono tak wiele i tak pozytywnie jak o filmie napisanym, zmontowanym i wyreżyserowanym przez Colina i Camerona Cairnes zatytułowanym "Late Night With the Devil". Produkcja miała swoją światową premierę na festiwalu South by Southwest Film Festival (SXSW) 10 marca 2023 roku gdzie zyskała ogromną przychylność  krytyków (doceniono odtwórców głównych ról, stronę wizualną filmu i montaż). Do szerszej dystrybucji film trafił 22 marca 2024 roku kiedy to trafił do kin w USA i chwilę później w Australii by w końcu wylądować na platformie streamingowej Shudder 19 kwietnia.    "Late Night with the Devil" to film Łączący w sobie elementy filmu dokumentalnego oraz found footage, w którym śledzimy wydarzenia mające miejsce podczas emisji na żywo nocnego talk show "Night Owl" w halloweenową noc 1977 roku. Gospodarz programu - Jack Delroy (grany przez znan...
BILLIE EILISH - HIT ME HARD AND SOFT, 2024         Debiut Billie Eilish "When We All Fall Asleep, Where Do We Go?" z 2019 był albumem, który podobnie jak "Pure Heroin" Lorde, przemówił do mnie swą warstwą muzyczną od pierwszego przesłuchania. Jakże była to wtedy świeżo brzmiąca kolekcja piosenek, jakże fantastyczny dźwiękowy świat zbudowała artystka wraz ze swym uzdolnionym bratem Finneasem O'Connellem. Nic więc dziwnego, że świat legł u stóp rodzeństwa O'Connell zaś Billie, zupełnie zasłużenie, została jedną z największych gwiazd współczesnej muzyki pop i zdobywczynią dziesiątek prestiżowych nagród (w tym statuetki Oscara). Drugi album "Happier Than Ever" z 2021 roku nie przypadł mi do gustu, nie zasilił kolekcji płytowej. Poza pojedynczymi utworami prawie 60 minut z Billie i muzyką, która nie miała już takiej siły rażenia jak ta zawarta na debiutanckim albumie, wydało mi się czymś ponad moje siły. W końcu przyszedł 17 dzień maja 2024, dzień w któ...