Przejdź do głównej zawartości

Queen: A Day at the Races



QUEEN: A DAY AT THE RACES (1976)


1) Tie Your Mother Down; 2) You Take My Breath Away; 3) Long Away; 4) The Millionaire Waltz; 5) You And I; 6) Somebody To Love; 7) White Man; 8) Good Old-Fashioned Lover Boy; 9) Drowse; 10) Teo Torriatte (Let Us Cling Together).

W skrócie: Jedna z najciekawszych, spójnych kolekcji nagrań grupy dla tych, którzy pragną zanurkować nieco głębiej w dyskografii zespołu.


Jednym z najtrudniejszych zadań, przed którymi staje każdy artysta, który wydał album powszechnie okrzyknięty przez krytyków i fanów arcydziełem, jest nagranie albumu równie dobrego co swój poprzednik, równie dobrego bądź nawet lepszego. Z rzadka, jeśli w ogóle, się ta sztuka udaje. Z pewnością, wydany w 1976 roku, album "A Day at the Races" nie jest albumem lepszym od "A Night at the Opera", jest jednak albumem co najmniej udanym a z perspektywy czasu, kochanym nawet coraz bardziej i bardziej.

Album otwiera hardrockowy utwór "Tie Your Mother Down" pełen soczystego grania gitarowego Briana Maya zahaczającego gdzieś o pogranicza bluesrocka, zaś sam utwór datuje się na rok 1968 gdyż to właśnie wtedy napisany został przez Maya o dziwo na gitarę hiszpańską. Wyżej wspomniany utwór stoi w jawnej i dosadnej opozycji do nagrania następnego czyli cudownej, delikatnej, wykonanej prawie solo przez Mercury'ego na pianinie, kompozycji "You Take My Breath Away" z równie piękną ponurą partią solową gitary. Gdyby przyjrzeć się bliżej konstrukcji albumu to zauważymy, że wiele nagrań stoi w opozycji brzmieniowej wobec siebie nawzajem. Kompozycja "Long Away" (która zawsze brzmiała mi jak skrzyżowanie brzmienia Crosby, Stills, Nash & Young z muzyką The Byrds) swą prostotą konstrukcji staje twarzą w twarz z wielowątkowym, jednym z dwóch moich ulubionych nagrań z tej płyty, utworem "The Millionaire Waltz", który od razu przykuwa uwagę swą walczykowatą konstrukcją i rewelacyjną partia gitary basowej Johna Deacona. Deacon to ogólnie piekielnie uzdolniony gitarzysta basowy o wielkiej wrażliwości melodycznej i nie mniejszym darze kompozytorskim. Drugą stronę albumu otwiera jedyny wielki przebój z "A Day at the Races" czyli świetny, utrzymany w nastroju muzyki gospel, kompozycja "Somebody to Love". To własnie w tym utworze Mercury i Taylor wielokrotnie (i mam na myśli na prawdę wielokrotnie) ponakładali ścieżki swych popisów wokalnych by tym samym otrzymać efekt stuosobowego chóru wokalnego. Drapieżny, ciężki, powolny, snujący się z początku jak ogromny, ociężały potwór niby rodem z filmów Terry Gilliama, utwór jest jednym z najznamienitszych i zarazem jednym z najmniej znanych utworów z katalogów grupy Queen i stanowi idealny dowód na to, że mnóstwo najlepszej muzyki grupy kryło się gdzieś między tymi najpopularniejszymi, ogranymi do zemdlenia utworami na płytach długogrających właśnie. Równie wielką sympatią co "The Millionaire Waltz" darzę utwór Rogera Taylora "Drowse", zaśpiewany przez kompozytora, oparty na interesującej partii gitary slide Maya, raczy nas leniwym, niespiesznym nastrojem, w który można prawdziwie się zatopić swymi zmysłami.

"A Day at the Races" jak wspomniałem na samym początku nie dorównuje legendarnej "Nocy W Operze" stanowi jednak niezwykle satysfakcjonująca całość oraz jako album sam w sobie stanowi pozycję, po którą warto, a nawet trzeba, sięgnąć mając ochotę na nieco głębsze, dokładniejsze zbadanie dorobku tej niezwykłej grupy.

Ocena końcowa: 4/5

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

RIPLEY, 2024 reż.  Steven Zaillian      W 1955 roku światło dzienne ujrzała powieść Patricii Highsmith "The Talented Mr.Ripley". Utrzymana w formie thrillera psychologicznego opowieść traktowała o losach mieszkającego w Nowym Jorku Toma Ripleya, podupadłego na zdrowiu oszusta, który pod koniec lat 50 XX wieku zostaje wynajęty przez bogatego człowieka, aby przekonać jego syna - Richarda (Dicky'ego) Greenleafa, do powrotu do domu z Włoch. Ripley, żyjący na skraju ubóstwa postrzega tę propozycję jako dar losu pozwalający mu na odwrócenie swych losów i porzucenie, raz na zawsze, swej marnej egzystencji w wielkim mieście (które samo w sobie przecież jest szczytem marzeń niezliczonych zastępów ludzi szukających azylu, nadziei i lepszego jutra).    Przyznam od razu, że serial "Ripley" był dla mnie pierwszym spotkaniem z tą opowieścią. Do tej pory najpopularniejszą adaptacją powieści Highsmith był film wyreżyserowany przez Anthony Minghellę z 1999, w którym w tytułową r
  SQUARING THE CIRCLE: THE STORY OF HIPGNOSIS, 2023 reż.Anton Corbijn  Jeśli jesteście kolekcjonerami płyt długogrających z muzyką z lat 70' XX wieku o nawet najskromniejszych zbiorach kilkunastu lub kilkudziesięciu płyt to z wielkim prawdopodobieństwem mogę rzec, że w zbiorach tych znajdziecie niejedną okładkę zaprojektowaną przez firmę Hipgnosis - firmę będącą owocem współpracy Storma Thorgersona i Aubrey "Po" Powella. Okładki Hipgnosis charakteryzowały się bardzo fotograficzną naturą. Członkowie firmy byli bez wątpienia pionierami w wykorzystaniu wielu innowacyjnych technik wizualnych i pomysłowych kopert płytowych. Okładki często w charakterze surrealistyczne, poddane wielu manipulacjom zdjęcia Thorgersona i Powella (wykorzystujące sztuczki ciemniowe, wielokrotne ekspozycje, retusz aerografem i mechaniczne techniki wycinania i wklejania) stanowiły coś na wzór wczesnego oprogramowania zwanego photoshopem.  Film w reżyserii Antona Corbijna (Control, A Most Wanted Man) o
  EXORCIST: THE BELIEVER, 2023 reż. David Gordon Green "Egzorcysta: Wyznawca" wyreżyserowany przez Davida Gordona Greena (twórcę trzech ostatnich filmów z serii Halloween) to w zamyśle bezpośredni sequel pierwszego, oryginalnego filmu z 1973 roku. Reżyser napisał scenariusz wraz z Peterem Sattlerem opierając się na historii wymyślonej przez siebie oraz Scotta Teemsa i Danny McBride'a. Twórców zatem mamy wielu ale czy przekłada się to na udany film? Film stara się bardzo być produkcją na miarę dzieła Williama Friedkina z 1973 roku. Już wstęp do filmu czyli sceny z Haiti gdzie podczas trzęsienia ziemi umiera ciężarna żona jednego z głównych bohaterów filmu przywodzi na myśl pierwsze sceny oryginalnego filmu, z udziałem księdza Lankastera Merrina w Iraku. Reżyser zatrudnił nawet (po zażartych pertraktacjach finansowych) Ellen Burstyn, która ponownie wciela się w postać Chris MacNeil - matki Regan. Mamy także w obsadzie samą Lindę Blair - ta jednak pojawia się na ekranie zale