Przejdź do głównej zawartości

Wieczór ze specjalnym pokazem filmu Andrew Dominika “ONE MORE TIME WITH FEELING”.


9-ego dnia września 2016 ukazał się szesnasty album Nicka Cave’a i jego zespołu The Bad Seeds zatytułowany “Skeleton Tree”. Dzień wcześniej wieczorem w wybranych kinach na całym świecie odbył się pokaz filmu Andrew Dominika (“Zabójstwo Jesse’ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda”) zatytułowanego “One More Time With Feeling”. Film ten jest intymnym portretem Nicka Cave’a z okresu gdy Cave album “Skeleton Tree” wykańczał w londyńskim Air Studios. Sesje do tego albumu rozpoczęły się w Retreat Recording Studios w Brighton w sposób w jaki rozpoczynało się większość sesji nagraniowych artysty. Pod koniec jednak sesji tragiczną śmiercią zginął 15 letni syn Cave’a - Arthur spadając z pobliskiego klifu ginąc na miejscu zdarzenia. Od tamtej pory, gdy portale internetowe obiegła ta tragiczna wiadomość całkiem zrozumiale z obozu Cave’a nie dobiegały nas żadne informacje. Osobiście zatroskany byłem o mojego ulubionego australijskiego artystę, ta cisza wydawała mi się niepokojąca, za długa, znając przeszłość artysty wszystko się mogło zdarzyć w obliczu tak wielkiej traumy wszak Cave nigdy do pogodnych i optymistycznie nastawionych wobec życia artystów nie należał w moim odczuciu. Cisza przerwana została niespodziewanie w czerwcu tego roku gdy ogłoszono, że we wrześniu ukaże się nowy album a dzień wcześniej film Dominika. Nie mogłem nie wybrać się zatem do kina, nie mając do końca świadomości jakiego typu filmu będę widzem. Wiedziałem, że film zawierać ma premierową muzykę z albumu “Skeleton Tree”, poza tym nic więcej.
“One More Time With Feeling” okazał się przejmującym, poruszającym studium rozpaczy, żałoby ukazującym rodzinę starającą na własny sposób poradzić sobie z ogromną tragedią, niewyobrażalną tragedia jaką jest utrata dziecka. Jako świeżo upieczony ojciec wizja utraty ukochanego syna uderzyła mnie silniej niż mogła jeszcze kilka tygodni temu. Film Dominika, utrzymany w większości czasu trwania w czarno białe estetyce, wypełniony Cave’a nową, przejmującą, na wskroś introwertyczną muzyką, rozmowami z nim, z jego małżonką, Cave’a muzykami ubrany w niezwykłe, pomysłowe zdjęcia, świetny montaż okazał się obrazem niezwykle poruszającym, ukazującym Cave’a oblicze jakiego dotąd nie znaliśmy, pełnego zwątpienia i braku ufności nawet wobec swych własnych uczuć i reakcji. Cave w filmie mówi: „Są takie chwile, kiedy idziesz do sklepu po papierosy, sprzedawca pyta, jak się masz, a ty nie wiesz co odpowiedzieć. Kiedy w piekarni wszyscy patrzą na ciebie z serdecznym spojrzeniem, ktoś mówi: „Jestem z tobą”, a ty myślisz, że ludzie są w gruncie rzeczy dobrzy. Tylko kiedy stałeś się nagle obiektem litości?”. I ten moment gdy piękna małżonka Cave’a opowiada o obrazie namalowanym przez zmarłego syna gdy ten miał pięć czy sześc lat a przedstawiającym wiatrak niedaleko którego dziesięć lat później zginął. Ciężko było powstrzymać łzy czując współczucie wobec ludzi takich jak ty czy ja, którzy przeżyli coś czego nikt z nas przeżywać nie powinien.
Gdy na ekranie pojawiły się napisy, nikt z wypełnionej po brzegi sali nie ruszył się z miejsca. Pozostali jeszcze widzowie na sali, poruszeni tym co zobaczyli przez blisko 120 minut projekcji filmu. Wychodziliśmy z sali w milczeniu, słysząc jedynie głoś Arthura Cave’a śpiewającego piosenkę do akompaniamentu pianina ojca. “One More Time With Feeling” to jak spotkanie z przyjacielem po roku od tragicznych wydarzeń i jak uważnie wysłuchanie zwierzeń z minionych cholernie ciężkich miesięcy ze świadomością, że sama nasza obecność i wysłuchanie słów tych zwierzeń było swego rodzaju świadectwem empatii, troski oraz gestem, w stronę Nicka, jego żony i drugiego z synów. W tym obrazie nie ma krzty oportunizmu, jest za to wypowiedziane w naszą stronę zdanie “Wszystko jest w porządku pomimo, że nie jest w porządku. Praca trwa dalej. Życie toczy się dalej i pomimo, że ta osoba w lustrze tylko na pozór jest tą samą osobą co dawniej to życie toczy się dalej. Spróbujmy jeszcze raz, z uczuciem.” “One More Time With Feeling”, 2016
Reżyseria: Andrew Dominik
Ocena 8/10


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"1883" (2021) reż. Taylor Sheridan    Niedawny kilkumiesięczny maraton serialu "Yellowstone" był niezwykle przyjemnym powrotem do stylistyki z pogranicza westernu w nowoczesnym anturażu z wspaniale napisanymi postaciami (zarówno pierwszo jak i drugoplanowymi), niezwykle ciekawym plotem, wspaniałymi zdjęciami, które przenosiły nas w malowniczy pejzaż ogromnego rancza w Montanie gdzie rodzina Duttonów próbuje za wszelką cenę nie dopuścić do przejęcia swojej ziemi przez deweloperów oraz członków Broken Rock Indian Reservation. Serial stworzony przez Taylora Sheridana cieszył się tak ogromną sympatią widzów i uznaniem krytyków, że poproszono Sheridana o przedstawienie w osobnej produkcji losów przodków rodziny Duttonów i w ten sposób powstał serial "1883".    Jak sam tytuł sugeruje w "1883" przenosimy się do okresu niemal dwóch dekad po zakończeniu Wojny Secesyjnej i śledzimy losy pradziadków głównego bohatera "Yellowstone" Johna Duttona-  ...

Queen: Flash Gordon

QUEEN: FLASH GORDON (1980) 1) Flash's Theme; 2) In The Space Capsule (The Love Theme); 3) Ming's Theme (In The Court Of Ming The Merciless); 4) The Ring (Hypnotic Seduction Of Dale); 5) Football Fight; 6) In The Death Cell (Love Theme Reprise); 7) Execution Of Flash; 8) The Kiss (Aura Resurrects Flash); 9) Arboria (Planet Of The Tree Men); 10) Escape From The Swamp; 11) Flash To The Rescue; 12) Vultan's Theme (Attack Of The Hawk Men); 13) Battle Theme; 14) The Wedding March; 15) Marriage Of Dale And Ming (And Flash Approaching); 16) Crash Dive On Ming City; 17) Flash's Theme Reprise (Victory Celebrations); 18) The Hero. W skrócie: Pierwszy flirt zespołu z muzyką filmową i zarazem, jak dotąd, najsłabsza pozycja w dyskografii. Muzykę do filmu Mike'a Hodgesa "Flash Gordon" poznałem na parę lat przed obejrzeniem samego filmu, który ku memu niedowierzaniu któregoś pięknego dnia wyemitowała polska telewizja w pierwszej połowie lat 90' XX wieku. D...
BILLIE EILISH - HIT ME HARD AND SOFT, 2024         Debiut Billie Eilish "When We All Fall Asleep, Where Do We Go?" z 2019 był albumem, który podobnie jak "Pure Heroin" Lorde, przemówił do mnie swą warstwą muzyczną od pierwszego przesłuchania. Jakże była to wtedy świeżo brzmiąca kolekcja piosenek, jakże fantastyczny dźwiękowy świat zbudowała artystka wraz ze swym uzdolnionym bratem Finneasem O'Connellem. Nic więc dziwnego, że świat legł u stóp rodzeństwa O'Connell zaś Billie, zupełnie zasłużenie, została jedną z największych gwiazd współczesnej muzyki pop i zdobywczynią dziesiątek prestiżowych nagród (w tym statuetki Oscara). Drugi album "Happier Than Ever" z 2021 roku nie przypadł mi do gustu, nie zasilił kolekcji płytowej. Poza pojedynczymi utworami prawie 60 minut z Billie i muzyką, która nie miała już takiej siły rażenia jak ta zawarta na debiutanckim albumie, wydało mi się czymś ponad moje siły. W końcu przyszedł 17 dzień maja 2024, dzień w któ...